O okrutnym losie księżnej Ludwiki Sułkowskiej ( Baronessa von Larisch) /Fragment z ksiązki Antona Oskara Klaußmanna o Górnym Śląsku/ ?(?)Czy możliwe byłyby bowiem potworności, jakie wydarzyły się w rodzinie księcia Sułkowskiego w Słupnej (od roku 1803 do 1848)? Ten polski książę okazał się niepohamowanym, okrutnym
człowiekiem o skłonnościach sadystycznych, człowiekiem, do którego największych przyjemności należało chłostanie swoich podwładnych, o czym już wiemy. Baronesa, Luiza von Larisch, wychodząc z miłości za tego awanturnika, unieszczęśliwiła się do końca swych dni, ponieważ również dwaj jej synowie, Ludwik i Maksymilian, byli gwałtownikami. Sułkowski musiał się rzeczywiście ?fatalnie sprawować?, skoro już pod koniec lat dwudziestych został aresztowany w Austrii pod zarzutem zdrady stanu i zamknięty w austriackiej twierdzy Theresienstadt, gdzie zmarł 12 listopada 1832 roku. Niewiarygodne wręcz wydarzenia, związane z rodziną książąt Sułkowskich, zostały przez różnych literatów, również przez Górnoślązaka dr.
Maxa Ringa, opisane po wielekroć w powieściach i romansach. Książę Ludwik nie potrafił ułożyć sobie życia z bratem Maksymilianem i wyjechał do Ameryki. Max podążył niebawem za nim, ale wrócił po pewnym czasie do Słupnej koło Mysłowic z piękną Kreolką, z którą się ożenił. Wprost bestialsko znęcał się nad swoją żoną i matką z powodu nędznej ladacznicy zwanej Struziną. Oddawał się też namiętnie piciu i grze w karty. W końcu znudził się również Struziną. Pewnego dnia znaleziono ją zastrzeloną w jej pokoju. Wszyscy wiedzieli, że to książę zabił kochankę, ale gdzie nie ma oskarżyciela, tam nie ma i sędziego. Jej miejsce zajęła dziewczyna pochodząca z górnośląskiej rodziny, córka rzeźnika. Wraz ze swoim szwagrem, szychtmistrzem o nazwisku F., opanowała ona księcia całkowicie. Wkrótce książę Sułkowski roztrwonił swój majątek. Gdy matka sprzeciwiała się temu, próbując ratować resztki dobytku, została 3 marca 1848 roku zastrzelona w swojej sypialni w słupeckim zamku. Strzał oddano z ogrodu i księżna osunęła się na podłogę ze słowami: ?To uczynił mi mój syn Max?. Następnego dnia zmarła i została pochowana na cmentarzu w Mysłowicach.
Wiadomo było powszechnie, że właściwym sprawcą straszliwej zbrodni matkobójstwa był książę Maksymilian Sulkowski, ale on sam uciekł i złapano tylko jego pomocników, szychtmistrza F. i leśniczego nazwiskiem Obst. Proces przeciw mordercom księżnej to pierwsza rozprawa, jaka odbyła się, przed sądem przysięgłych w Gliwicach w roku 1849. Obst, został skazany na śmierć, zmarł jednak przed egzekucją w więzieniu. Szychtmajster F. zmarł w więzieniu w Raciborzu. Książę Sułkowski, jak to później ustalono, padł na barykadach Wiednia w walkach rewolucyjnych 6 października 1848 roku. Przez lata utrzymywano jednak, że ciągle żyje. Dziś już nie ulega wątpliwości, że wszystkie te opowieści o przebywaniu wśród żywych były czystym wymysłem(?)?
Pozdrawiam Danka