Bulowice

Tą niezwykłą historię opowiedziała  żona ostatniego właściciela zamku Larischów w Bulowicach. Pokazuje ona, ile osobistych dramatów, tragedii i upokorzenia doznali ludzie w trakcie II wojny światowej i w latach następnych.

Majątek Larischów w Bulowicach

Nieznana jest dokładna data osiedlenia się rodu Larischów w Bulowicach. Według austriackiego spisu przeprowadzonego w 1857 roku, Bulowice liczyły 2 150 mieszkańców i była to najbardziej zaludniona wieś ziemi oświęcimskiej, choć dopiero piąta pod względem powierzchni (3 149 morgów austriackich). W posiadaniu mieszkańców wsi było tyko 2 103 morgów austriackich ziem, natomiast 1 046 morgów gruntów ornych, łąk, lasów należało do barona Edmunda Larischa.

Był on również właścicielem takich miejscowości, jak: Bujaków, Bielany, Hecznarowice, Kęty, Malec, Nowa Wieś oraz Osiek.

W 1882 roku baron Edmund Larisch wzniósł pałac stanowiący wierną kopię budowli w Szkocji. Wybudował go dla swojej żony Jessy Paterson, którą poślubił w Londynie. Zgodziła się ona zamieszkać w Polsce, pod warunkiem, że mąż wybuduje dla niej zamek, w jakim dotychczas mieszkała w Szkocji.

Pałac otoczony był pięknym parkiem, poprzecinanym ścieżkami, w którym oprócz drzew i krzewów, było pełno rabatów z kwiatami. Na końcu parku stał zielony domek ogrodnika.

Interesująca nas wieś Bulowice mogła się stopniowo rozwijać, dzięki swemu dogodnemu położeniu na ważnym szlaku komunikacyjnym, przychylności miejscowego duchowieństwa, wielkich właścicieli (w tym również Adriana Larischa – syna Edmunda) oraz samej przedsiębiorczości mieszkańców.

Karol Edmund baron Larich i Jessey Mapeltoft Paterson

Adrian baron Larisch

W pałacu tętniło życie. Kilka razy w roku odbywały się polowania, a po nich, słynne bale w sali balowej, która miała szklany dach, przez który widać było niebo.

Do zamku przylegał folwark, w którym mieszkała służba. W stajniach stały konie. Wszystko było zadbane. Baron Larisch umiał docenić ciężką pracę swojej służby. Nie brakowało dni wolnych, pełnych śpiewu i zabawy. Niedługo wszystko się miało zmienić.

W lutym 1915 roku przez wieś, na kilkutygodniowy odpoczynek do Kęt, Czańca i Kóz, przechodziła I Brygada Legionów Polskich pod dowództwem Józefa Piłsudskiego. Wtedy po raz pierwszy zetknęli się z prawdziwą historią, której wiry porwały rodzinę.

Larischowie w wirach II Wojny Światowej

W 1939 roku rozpoczęła się II Wojna światowa. Syn barona, Aleksander brał udział w kampanii wrześniowej jako kierowca jednego z generałów w Krakowie. Do zamku wrócił w grudniu 1939 roku.

W początkach maja 1941 roku, Niemcy rozpoczęli akcję wysiedleńczą ludności zamieszkałej w Bulowicach. Tym, którzy zgodzili się podpisać volkslistę, obiecywano pozostanie na miejscu. Mimo tego, większość mieszkańców wsi wysiedlono, a część ludności wywieziono na roboty do Rzeszy. Tylko niewielu pozostawiono, jako tanią siłę roboczą dla nowych, niemieckich osadników.

Baron Edmund Larisch wrósł w polską ziemię. Nie podpisał volkslisty. Za zachowanie polskości zapłacił wysoką cenę. Wraz z synem Aleksandrem został wywieziony do obozu koncentracyjnego w Mathauzen, a następnie do Dachau. Rodzinę eksmitowano z zamku. Zamieszkali w domku ogrodnika. Otoczeni byli troską mieszkańców, którzy chętnie odwdzięczali dobroć, jakiej wcześniej doznali od barona Larischa.

W zamku zamieszkali niemieccy osadnicy. Część pomieszczeń przeznaczono na szkołę dla niemieckich dzieci.

Baronowi Larischowi udało się przeżyć obóz. W 1945 roku wraz z synem Aleksandrem wrócili do Bulowic. Zamek był bardzo zniszczony, meble rozkradzione, ściany odarte z ozdób. Na środku sali balowej pozostał ślad po ognisku, które rozpalili tam sowieccy żołnierze. Rodzina z pomocą mieszkańców przygotowała kilka sal, w których można było zamieszkać.

Represje ze strony powojennej władzy ludowej

Po wojnie w ludziach było wiele nadziei na lepsze czasy. W Bulowicach znowu tętniło życie. Uroczyście obchodzono różne święta. Przygotowywano z ich okazji widowiska teatralne, które znakomicie pomagały w przyswojeniu sobie narodowej tradycji: ludowej, patriotycznej również religijnej.

Wśród młodzieży wybijała się piękna, młoda dama, Maria Soj, która wiodła prym we wszystkich przedstawieniach. Zwrócił na nią uwagę młody Aleksander Larisch. I pomimo dużej konkurencji – wiele dziewczyn starało się go zdobyć – on wybrał na żonę Marię.

Ślub odbył się w 1947 roku. Młodzi zaledwie kilka miesięcy cieszyli się beztroskim życiem. 6 września 1944 roku PKWN wydał dokument o reformie rolnej. Parcelacji podlegały majątki właścicieli ziemskich powyżej 50 ha.

Taki los spotkał również rodzinę Larischów. Władze wydały nakaz natychmiastowej eksmisji z zamku. Rodzina Larischów została wyrzucona na bruk. Mogli zabrać tylko po jednej walizce. Nie mogli zamieszkać w tym samym powiecie oświęcimskim. Zamek przejęło państwo.

Rodzina Larischów zamieszkała w Bielsku. Życzliwi ludzie, jeszcze przed zniszczeniem, wywieźli z zamku rodzinne portrety i trochę pamiątek. To wszystko, co ocalało z rodzinnego majątku Larischów.

Aleksander przed wojną studiował we Lwowie. Po wojnie chciał kontynuować studia we Wrocławiu, dokąd przesiedlono część profesorów lwowskich. „Życzliwe” osoby szybko rozpoznały przedwojennego dziedzica oraz kułaka i zmusiły do opuszczenia uczelni.

W Bielsku rodzina wiodła bardzo skromne życie. Edmund i Aurelia umarli zaraz po wojnie. Aleksander zatrudnił się w Bielskich Zakładach Tłuszczowych. Był młodym, zdolnym człowiekiem. Zdobył przychylność dyrektora, który pozwolił mu skończyć studia w systemie wieczorowym.

Maria pracowała w jednym z zakładów włókienniczych w Bielsku. Po przyjściu na świat dzieci zajęła się ich wychowaniem.

Majątek bez Larischów

W latach 60-tych i 70-tych w zamku było sanatorium dla chorych na gruźlicę. Powietrze w parku było czyste i zdrowe. Chorzy chętnie przyjeżdżali na leczenie do tego pięknego miejsca. W folwarku była pralnia przyszpitalna.

W latach 80-tych – O zgrozo!!! – w zamku zrobiono Oddział Leczenia odwykowego dla alkoholików. Wnętrza zrujnowano, park zdewastowano. Stan taki trwa do dziś.

Otaczające budynki są w ruinie, park straszy powalonymi drzewami. Nie ma już kwiatów, grządek z warzywami, nie ma strumyka, ścieżki zarosły trawą.

Epilog

W małym domku w Bielsku mieszka pani Maria Larisch, wraz z dwoma córkami. Syn Marii i Aleksandra – Jerzy Larisch, ostatni dziedzic, również mieszka w Bielsku. Aleksander Larisch, mąż Marii zmarł parę lat temu.

Najstarsza córka – Małgorzata, pracuje w służbie zdrowia na oddziale intensywnej terapii.

Najmłodsza z dzieci – Ewa nazywa się Morsztyn. Mąż Pani Ewy, dziedziczy nazwisko w prostej linii od hrabiego Jana Andrzeja Morsztyna – czołowego przedstawiciela literatury dworskiego baroku w Polsce.

Syn ,  Jerzy ma tytuł doktora i jest wykładowcą w Akademii Techniczno – Humanistycznej w Bielsku – Białej. Jego dzieci studiują: syn – prawo, córka – medycynę.

Urzędnicy gminy Kęty podpisali bezprawną decyzję o podziale parku na działki i sprzedaży jej prywatnym właścicielom.Kuzyn Jerzy Larisch odwołał się od tej decyzji. Sprawa jest w toku.

Kuzynka Maria z czułością pielęgnuje pamiątki rodzinne. Jej salonik tchnie XIX wieczną atmosferą. Wierzy, że ustawa reprywatyzacyjna umożliwi synowi odzyskanie jego dziedzictwa.

Większość materiałów pochodzi z artykułu Anny Bachniak, próbowałem się z nią skontaktować, na razie bezskutecznie , wybieram się też do ?kuzynostwa? do Bielska-Białej ,może uzyskam jakieś bieżące informacje które za ich zgodą oczywiście umieszczę na stronie.

Skomentuj artykuł

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

27 − 18 =

Scroll to Top